Więcej młodych ludzi szuka tradycji, mówi odważny holenderski prałat

Więcej młodych ludzi szuka tradycji, mówi odważny holenderski prałat

John Horvat II | 19/10/2024

Najnowszą modą w zarządzaniu Kościołem jest Kościół synodalny. W jego ramach duchowni i świeccy Kościoła zbierają się, aby omówić potrzeby i pragnienia „ludu”. Wszyscy są proszeni o szczególną uwagę na to, co mówi „Duch”.

Dlatego Kościół synodalny uważa się za Kościół słuchający. Każdy musi więcej słuchać, a mniej mówić. Nie ma nic bardziej demokratycznego i przyjaznego. Każdy, każdy, każdy powinien mieć głos w odwróconej piramidzie Kościoła synodalnego papieża Franciszka.

Tak to powinno działać w teorii. Jednak w praktyce tak to nie działa.

 

Zignorowana wiadomość

Ludzie, zwłaszcza młodzi, praktycznie krzyczą, czego chcą, aby wzmocnić swoją wiarę. A „synodalni” urzędnicy Kościoła ich ignorują. Nikt ich nie słucha.

Wygląda na to, że proces słuchania jest nieco bardziej złożony niż się wydaje na pierwszy rzut oka. Zależy to od przekazu i znalezienia odpowiedniego „Ducha” (lub „ducha”).

Potrzeba odważnego prałata, aby wysłuchać tego, co niektórzy uważają za niepożądane przesłanie.

Wielka bitwa XXI wieku

Biskup zabiera głos

Holenderski biskup Johannes Hendricks z Haarlemu-Amsterdamu jest jednym z takich urzędników, który nie boi się odczytywać znaków czasu i przeciwstawiać się niebezpiecznym prądom wewnątrz Kościoła.

W wywiadzie dla niemieckiej gazety Die Tagespost biskup Hendricks powiedział, że nie ma wątpliwości, że „Duch Święty działa” wśród młodzieży w jego diecezji. I słucha tego, co mają do powiedzenia.

Z radością donosi, że młodzi katolicy „pojawiają się znikąd” i szukają korzeni wiary, zwłaszcza bardziej tradycyjnych liturgii. Wielu konwertytów nie pochodzi nawet z katolickich rodzin. Niektórzy byli muzułmanami. Wielu dzieli się swoją wiarą z przyjaciółmi i przyprowadza ich do Kościoła.

Zdezorientowana postmodernistycznym światem niepewności młodzież poszukuje wspólnoty, prawdy i wiary. Oczywistym kierunkiem pracy duszpasterskiej byłoby ułatwienie działania łaski Bożej w ich duszach poprzez przekazanie im tradycji, której pragną. Biskup Hendricks pomaga im na tej drodze.

 

Zejście na złą ścieżkę

Jednak biskup ośmiela się również zauważyć, że ten nowy kierunek jest sprzeczny z trendami synodalności, które są obecnie narzucane Kościołowi.

Zauważa, że starsi katolicy (nieliczni, którzy nadal uczęszczają do kościoła w Holandii) są przywiązani do starych postępowych tematów holenderskiej „rady duszpasterskiej”, progresywistycznego eksperymentu z lat sześćdziesiątych, który zakończył się źle. Ta wcześniejsza manifestacja „Ducha” opróżniła kościoły i doprowadziła do „silnej sekularyzacji. Ludzie odwrócili się od wiary”.

Biskup ostrzega teraz, że niemiecki eksperyment ścieżki synodalnej zmierza w tym samym kierunku „rozwadniania wiary” i powodowania podziałów i niezgody. Ma nadzieję, że Niemcy nauczą się na błędach Holendrów i nie pójdą tą fatalną drogą.

Rzeczywiście, katoliccy komentatorzy Jose Antonio Ureta i Julio Loredo potępili Kościół synodalny jako puszkę Pandory, która po otwarciu siać będzie spustoszenie w Kościele. Ostrzeżenie biskupa Hendricka całkowicie potwierdza tę obserwację.


Potrzeba słuchania

Przy całej tej rozmowie o słuchaniu, ktoś powinien wysłuchać ostrzeżeń biskupa i błagań młodzieży o tradycję.

Niespodziewane pojawienie się młodych ludzi, zapalonych do wiary, powinno być znakiem, że w Kościele dzieje się coś ważnego. Jest to moment szansy i łaski, którego nie można przegapić.

Te wołania o tradycję nie ograniczają się do Holandii. Odbijają się one echem w całym katolickim świecie, gdy młodzi ludzie i małżeństwa gromadzą się na tradycyjnych liturgiach i pielgrzymkach, powracając do pięknych i znaczących obrzędów, które dawno zostały porzucone.

Na przykład niedawny artykuł w Free Press donosił o rozprzestrzenianiu się zwyczaju okrywania głów welonem na wszystkich liturgiach w Ameryce. Młode kobiety znajdują wielką satysfakcję w noszeniu mantylek jako wyrazu piękna i wiary i robią to bez żadnej oficjalnej zachęty.

W manii słuchania nikt nie chce słyszeć głosu młodych ludzi. Jakby robiono wszystko, by zniechęcić do tych pozytywnych trendów i zachęcić do niepopularnych synodalnych ścieżek prowadzących donikąd.