Św. Mikołaj a grzech aborcji

Św. Mikołaj a grzech aborcji

Św. Mikołaj urodził się w mieście Patra w południowej części Azji Mniejszej, na terenie dzisiejszej Turcji.

Za zgodą rodziców wybrał stan duchowny. Dowody bohaterskiej ofiarności złożył około roku 300, gdy straszna zaraza zabierała całe tysiące ofiar. Krwawiło serce jego na widok przerażającej klęski, smucił się wraz ze smucącymi, pomagał, pocieszał i przynosił ulgę według możności. Za wolą Bożą zaraza pozbawiła go rodziców. Wielki spadek po nich bez namysłu rozdzielił pomiędzy ubogich, a szczodrobliwość jego zasłynęła zwłaszcza w owym wypadku, gdy jedną szlachecką rodzinę ocalił od popadnięcia w nędze cielesną i duchowną. Trzy dorosłe córki nie zdołały bowiem zaspokoić potrzeb zubożałego ojca, który był zbyt dumnym, aby zniżyć się do żebraniny. Już też ojciec zdecydował kupczyć wdziękami i urodą córek, gdy Mikołaj na szczęście o tym strasznym zgorszeniu usłyszał. Przybiegłszy niezwłocznie, wręczył każdej z panien wysoką kwotę jako posag, dopomógł im do zamążpójścia i ocalił je od poniżenia.

Św. Mikołaju – opiekunie w czasach zarazy – módl się za nami!

Św. Mikołaju – obrońco przed nędzą cielesną i duchową – módl się za nami!

Gorąca pobożność i nabożeństwo do Męki Pańskiej sprawiły, że wyruszył na pielgrzymkę do Jerozolimy. Podczas przeprawy do Palestyny powstała nagle sroga burza, a fale miotały statkiem, jak łupiną orzechową, więc zguba zdawała się nieuchronną. Marynarze biadali w śmiertelnym przestrachu i błagali Mikołaja spoglądającego na zachmurzone niebo, aby prosił Boga o ratunek. Nie zawiodło ich też położone w nim zaufanie, wzburzone bowiem fale uspokoiły się, a okręt ocalał. Odtąd uchodzi Mikołaj za Patrona żeglarzy.

Św. Mikołaju – patronie żeglarzy – módl się za nami!

Św. Mikołaju – patronie w czasie burzy miotającej Kościołem Świętym i społeczeństwem doczesnym – módl się za nami!

Po odbyciu pielgrzymki zatęskniło serce św. Mikołaja, rozmiłowane w Chrystusie, do samotności i oddalonego klasztoru, aby tam żyć i umierać w Bogu. Ale objawienie Boskie kazało mu wrócić do Myry, gdzie tymczasem umarł Biskup i czyniono przygotowania do wyboru następcy. Duchowieństwo wraz z ludem modliło się o szczęśliwy wybór, a ponieważ wyborcy nie mogli się zgodzić, postanowili zdać sprawę na traf losu i osadzić tego na tronie Biskupim, kto nazajutrz najrychlej przybędzie do kościoła. Przypadek zdarzył, że wracający podówczas z pielgrzymki Mikołaj, według swego zwyczaju rano rychło pośpieszył do kościoła, aby podziękować Bogu za szczęśliwy powrót. Wszyscy uważali w tym wydarzeniu widoczny palec Boży, a Mikołaj mimo niechęci i oporu musiał osiąść na stolicy Biskupiej. „Mikołaju — westchnął w pokorze — godność ta wymaga świętobliwszego żywota niż twój, a słowa twe tylko wtedy głód twej trzody zaspokoją, jeśli im przyświecać będziesz przykładem wszelkich cnót".

Św. Mikołaju – cnotliwy biskupie – módl się za nami!

Kazania św. Mikołaja słynęły z wymowy, a święty Chryzostom sławi go jako najpiękniejszy wzór pokory. Liczne były cuda, jakie św. Mikołaj zdziałał w czasie drożyzny, srogich nawałnic, u chorych i opętanych, nawet w jak największym oddaleniu. Eustachiusz, chciwy namiestnik, skazał na śmierć kilku kupców, tylko dlatego, aby się ich majątkiem wzbogacić. Już stali na miejscu straceń, już błyszczał miecz nad ich głowami, wtem ukazał się św. Mikołaj, wydarł mordercze żelazo z rąk oprawcy, zganił Eustachiusza ostro za niesprawiedliwość i ocalił niewinnych.

Św. Mikołaju – obrońco niewinności niewinnych – módl się za nami!



W podróży do Nicei św. Mikołaj wskrzesił trzech młodzieńców, których potajemnie zamordowano i wrzucono do beczki. Sława jego rozeszła się po całym świecie chrześcijańskim, a cześć jego była tak powszechna, że w czasie prześladowań pod rządami Dioklecjana sędziowie pogańscy nie śmieli go skazać na śmierć za to, że był prawowiernym i gorliwym katolikiem, lecz poprzestali na wygnaniu go z miasta. Gdy na tron wstąpił Konstantyn, św. Mikołaj wrócił, zjednał wielu pogan dla Chrystusa i zamienił ich pogańskie świątynie na kościoły. Na powszechnym Soborze w Nicei roku 325 należał do Biskupów, którzy nosili na sobie ślady poniewierek i plag wycierpianych za wiarę, przy tym odznaczał się nauką i taką stanowczością, że mawiano o nim, iż sam Chrystus przez niego upokorzył dumę i zarozumiałość heretyka Ariusza.

Św. Mikołaju – gorliwy wyznawco Chrystusa – módl się za nami!

Trzech książąt zostało fałszywie oskarżonych o zdradę stanu. Konstantyn Wielki, cesarz, rozgniewał się na nich i wrzucił ich do więzienia. Oni zaś modlili się o pomoc do św. Mikołaja, który objawił się najpierw im, a potem Konstantynowi:

– Dlaczego pochwyciłeś tych trzech książąt z tak wielką niesprawiedliwością i skazałeś ich na śmierć bez winy? Wstań szybko i rozkaż, aby nie byli straceni, albo będę się modlił do Boga, aby wytoczył przeciwko tobie wojnę, w której zostaniesz obalony i staniesz się pokarmem dla zwierząt.

Na to cesarz spytał:

– Kim jesteś, że przychodzisz do mnie w nocy i ważysz się mówić takie słowa?

– Wiedz, że jestem Mikołaj, biskup Miry.

Następnego dnia o poranku cesarz wezwał do siebie książąt i przemówił:

– Czy znacie człowieka o imieniu Mikołaj?

Ci zaś, gdy usłyszeli imię tego świętego, wznieśli ręce ku Niebu i modlili się do Pana Jezusa, by przez zasługi św. Mikołaja zostali uwolnieni ze szponów śmierci. Kiedy cesarz usłyszał o życiu i cudach św. Mikołaja powiedział im:

– Idźcie i złóżcie dzięki Bogu, który wyzwolił was przez modlitwy tego świętego męża, pójdźcie oddać mu pokłon. Módlcie się do niego, aby mi już więcej nie groził, modlił się za mnie i moje królestwo do naszego Pana, Jezusa Chrystusa.

Po chwili książęta poszli do św. Mikołaja, upadli na kolana do jego stóp. Ten zaś chwalił i dziękował Bogu, po czym posłał książąt, by powrócili do swoich krajów.

>> przeczytaj: Kontrrewolucja musi przywrócić pojęcia dobra i zła