Czwarta Niedziela Adwentu

Czwarta Niedziela Adwentu

CZWARTA NIEDZIELA ADWENTU

„O głębokości bogactwa mądrości i poznania Boga! Jak niepojęte są Jego wyroki i jak niezbadane Jego drogi!” (Rz 11, 33)

Rozpocznijmy Czwartą Niedzielę Adwentu od refleksji nad cytowanym powyżej fragmentem Listu świętego Pawła do Rzymian. Zaprawdę, Boże drogi są poza naszym tragicznie ułomnym ludzkim rozumieniem. Z pewnością Bóg mógł zachować królestwo Judy, umożliwiając Mesjaszowi, synowi Dawida, narodziny w pałacu królewskim w Jerozolimie. Byłoby to naturalne i bardziej pasowałoby do godności Mesjasza.

Zamiast tego Bóg pozwolił, aby linia królewska i tron Judy zniknęły. A potem, wbrew wszelkiemu ludzkiemu rozsądkowi, wybrał skromnego cieślę z Nazaretu - prawdziwego potomka Dawida, ale skromnego - na przybranego ojca swego Boskiego Syna. Ale Boże drogi nie są naszymi drogami. Bóg nie ceni ludzi na podstawie ich pozycji społecznej, bogactwa czy władzy. Czystość i cnota są atrybutami, których szuka w swoich ludzkich narzędziach. W Bożych oczach żaden król zasiadający na tronie Judy, nawet sam Dawid, nie był bardziej akceptowalny przez Boga jako przybrany ojciec Jego Syna niż święty Józef.

To ostatnia niedziela naszych przygotowań do Bożego Narodzenia, rocznicy narodzin Chrystusa. Podobnie jak Józef, wszyscy możemy czuć się niegodni zaszczytu powitania Go w naszych sercach i domach. Jesteśmy rzeczywiście niegodni, nie dlatego, że mamy mało dóbr tego świata, ale dlatego, że mamy tak mało pokory, tak mało miłości, tak mało wiary i zaufania w Bożą dobroć. Starajmy się naśladować Józefa i Maryję, najpokorniejszych z pokornych, najczystszych z czystych i najbardziej wierzących w Bożą dobroć i miłosierdzie. Nigdy nie możemy mieć nadziei, że im dorównamy, ale możemy ich pokornie naśladować. Przez posłuszne odmawianie różańca, o co prosiła Matka Boża w Fatimie ponad 100 lat temu, wszyscy możemy zbliżyć się do Świętej Rodziny.

Najlepszym sposobem na przygotowanie się do Bożego Narodzenia jest wiara w to, że pomimo tego, co widzimy dziś na świecie i w Kościele, cywilizacja chrześcijańska rzeczywiście rozkwitnie i rozwinie się jak nigdy dotąd.

 

Ostatnia fioletowa świeca

Podczas gdy fioletowy kolor pierwszych dwóch świec adwentowych kierował nasze myśli w stronę pokuty i postu, w czwartą niedzielę Adwentu, wraz z rychłym zbliżaniem się naszego Króla, Jezusa Chrystusa, ostatnia fioletowa świeca symbolizuje królewskość.

Kolor fioletowy od tysiącleci kojarzony jest z królewskością, władzą i bogactwem. Elitarny status purpury wynika z rzadkości i kosztu barwnika pierwotnie używanego do jej produkcji. Fioletowe tkaniny były tak drogie, że tylko władcy i królowie mogli sobie na nie pozwolić.

Niestety, temat "królewskości" i "majestatu" stanowi problem w naszych współczesnych czasach. Zostaliśmy wychowani tak w nieufności i onieśmieleniu ideą królów i królowych, często kojarzonych z uciskaniem swoich poddanych. Inaczej jest z królowaniem w kontekście katolickim. Czyż sam nasz Pan nie nauczył nas modlić się: „Przyjdź KRÓLESTWO Twoje”?

Nasz Król rządzi w miłosierdziu i sprawiedliwości. Profesor Plinio Corrêa de Oliveira, wielki katolicki czciciel Matki Bożej Fatimskiej, zrozumiał tę prawdę w bardzo głęboki i osobisty sposób. Pragnąc pokazać życzliwą troskę naszego niebiańskiego Króla, napisał następującą medytację:

„Wyobraźmy sobie Dzieciątko Jezus niezwykle przystępne. Ten Król, tak pełen majestatu, w pewnym momencie otwiera przed nami oczy. Od razu zauważamy, że Jego najczystsze, niezwykle inteligentne i przenikliwe spojrzenie spotyka się z naszym. On natychmiast dostrzega najgłębsze z naszych wad, ale także najlepsze z naszych cech...

I kiedy najmniej się tego spodziewamy, dzięki uprzejmemu błaganiu Matki Bożej, On się uśmiecha. Pomimo całego Jego majestatu, z tym uśmiechem czujemy, że dystans znika, przebaczenie wdziera się do naszej duszy i jesteśmy przyciągani do Niego; i tak przyciągnięci, podchodzimy, aby z Nim pozostać. Postanowiliśmy, że nigdy nie opuścimy boku Bożego Dzieciątka. Boskie Dzieciątko obejmuje nas czule i wymawia nasze imię najczystszymi i pełnymi miłości dźwiękami, jakie kiedykolwiek dotarły do naszych uszu...”.

 

Zapalając czwartą świecę...

W Czwartą Niedzielę Adwentu, wraz z bliskimi zgromadzonymi wokół wieńca adwentowego lub pamięcią o nich, zapalamy czwartą fioletową świecę, która zapłonie wraz z poprzednimi trzema.

Temu zapaleniu może towarzyszyć wybrana przez ciebie modlitwa lub kontynuacja modlitwy przewidzianej w Pierwszą Niedzielę Adwentu:

Boże, radując się, pamiętamy obietnicę Twojego Syna. Jak światło z tej świecy, niech błogosławieństwo Chrystusa spłynie na nas, rozjaśniając naszą drogę światłem Jego Prawdy.

Niech Chrystus, nasz Zbawiciel, przyniesie życie w ciemność naszego świata i naszych serc, gdy czekamy na Jego przyjście. Prosimy o to przez Chrystusa, Pana naszego. Amen

Inwokacja na Czwartą Niedzielę:

O Mądrości, święte Słowo Boga, Jezu Chryste,
wszystko jest w Twoich rękach,
przyjdź i wskaż nam drogę do zbawienia.

Czym jest Adwent?