Zabójstwo Charliego Kirka – punkt zwrotny czy krytyczny dla Ameryki?

Zabójstwo Charliego Kirka – punkt zwrotny czy krytyczny dla Ameryki?

John Horvat II | 26/09/2025

Zabójstwo Charliego Kirka zmusza Amerykanów do zatrzymania się i refleksji nad tym, kim jesteśmy.

Nie chodzi o Charliego Kirka

Doszło do szokującego, zimnokrwistego, z góry pomyślanego morderstwa, którego świadkami były tysiące osób podczas imprezy na kampusie uniwersyteckim w stanie Utah i które obejrzały miliony ludzi w mediach społecznościowych, aby zwrócić uwagę społeczeństwa. Spektakularny charakter tego zabójstwa zmusza nas zatem do poszukiwania jego głębszego znaczenia. Wiele osób próbowało sprowadzić debatę do osoby Charliego Kirka i jego poglądów. Był on rzeczywiście inspirującym przywódcą konserwatystów, niepozbawionym kontrowersji. Jednak jego morderstwo miało szerszy wymiar. To nie sama postać Charliego Kirka była tu najważniejsza, lecz to, co symbolizował. Podobnie i Tyler Robinson uosabiał coś więcej niż tylko samego siebie.

 

Potwierdzenie tragicznej rzeczywistości

Byliśmy świadkami dramatycznego zderzenia symboli i modeli. Te dwie postacie reprezentowały strony konfliktu, który obecnie jest bardzo widoczny w spolaryzowanej Ameryce. Musimy teraz wybrać, którą drogą chcemy podążać.

Liberałowie nie znoszą dzielić spraw na dwie przeciwstawne strony, odrzucając to jako nadmierne uproszczenie. Twierdzą kategorycznie, że nic nie jest tak czarno-białe. Jednak z definicji każdy spolaryzowany naród musi mieć dwie strony. Podział ten odzwierciedla tragiczną rzeczywistość potwierdzoną wydarzeniami w Utah.

 

Charles Kirk i Tyler Robinson jako postaci symboliczne 

Czy nam się to podoba, czy nie, Charlie Kirk był postacią symboliczną. Oznacza to, że reprezentował znacznie więcej niż tylko stanowiska, które zajmował, czy osobę, którą był. Symbole wykraczają poza niedoskonałości i osobiste dziwactwa. Jako symbol, przedstawiał ideał dla Ameryki.

Charlie Kirk jawił się jako wzór amerykańskiego młodego mężczyzny – dobroduszny, uprzejmy, schludny i pewny swoich wartości. Jego zachowanie wynikało z głębokiego szacunku dla prawa moralnego i silnej wiary w Boga. Symbolizował coś, co można nazwać „dziesięcioma przykazaniami Ameryki” – ideałem, zgodnie z którym każdy powinien starać się żyć zgodnie z prawem Bożym, motywowany miłością do naszego Stwórcy.

Z drugiej strony, Tyler Robinson był również symbolem przekraczającym jego postać i poglądy. Jako osoba, która według doniesień żyła w związku z mężczyzną „transpłciowym”, jako pierwszy przyznałby, że reprezentował przeciwny archetyp, nieprzestrzegający Bożego prawa moralnego. Jego ideałem był system absolutnej swobody, bez żadnych ograniczeń dla nikogo, z wyjątkiem tych Amerykanów, którzy głoszą istnienie Boga, Jego wyższego prawa i potrzeby ograniczeń dla ludzkości.

Uosabiał buntowniczą subkulturę obecną w ostatnich strzelaninach, pełnej mrocznych motywów, gier wideo i satanizmu. Podobnie jak biblijny Kain, Tyler skierował swoją wściekłość przeciwko prawu moralnemu, posuwając się nawet do zabicia osoby uosabiającej ideał tego prawa. Dla Kaina był to jego brat Abel. Dla Tylera był to Charlie Kirk.

 

Rola symboli

W ten sposób Stany Zjednoczone znalazły się w centrum zderzenia symboli dobra i zła. Symbole te są ważne, ponieważ odnoszą się do ideałów, do których dążą ludzie. Stanowią one wzorce, które można naśladować. Sprawiają, że niewidzialne ideały stają się namacalne, pobudzając dusze do działania i służąc jako podstawa modeli społecznych. 

Radykalny szok wywołany zabójstwem Charliego Kirka zmusza nas do zastanowienia się, jaki symbol powinien reprezentować Amerykę, jeśli chce ona przetrwać jako naród. Zmusza nas to do zadania jeszcze poważniejszego pytania: czy Ameryka nadal jest jednym narodem?

 

Naród jako źródło jedności

Symbole pomagają w tworzeniu modeli społeczeństwa. W przypadku Charliego Kirka modelem tym był naród chrześcijański. Naród charakteryzuje się jednością. Naród powstaje, gdy ludność łączy się w wyraźnie wyróżniającą się całość. W wyniku procesu formowania, który często wiąże się z cierpieniem, naród tworzy kulturową, społeczną, ekonomiczną i polityczną jedność, w której celem nie jest indywidualne dobro każdego członka, ale wspólne dobro wszystkich.

 

Co motywowało Charliego Kirka

Święty Augustyn zdefiniował kiedyś naród jako „zgromadzenie racjonalnych istot, które jednoczy porozumienie w kwestii dzielenia się tym, co kochają”. Naród daje początek państwu, które reguluje interes publiczny. Zasady takie jak Dziesięć Przykazań i zwyczaje moralne służą jako bariery ochronne, które zapewniają porządek i wolność. Jesteśmy w stanie utrzymać ten model, gdy motywuje nas miłość do Boga, która nas jednoczy. Chociaż daleko jej do ideału, był czas, kiedy Ameryka była narodem chrześcijańskim i cieszyła się tą jednością. Ten model Ameryki oparty na Dziesięciu Przykazaniach jest bez wątpienia tym, co motywowało Charliego Kirka.

 

Zbiór samolubnych jednostek

Istnieje jeszcze inny model organizacji społeczeństwa, przeciwny modelowi św. Augustyna opartemu na wspólnych ideałach miłości. Model ten gloryfikuje podziały i maksymalny indywidualizm jako najpełniejszy wyraz wolności i samorealizacji. Model ten nie tworzy narodu, ale zbiór jednostek, które spotykają się wyłącznie w celu realizacji własnych interesów. Przypomina to spółdzielnię, spółkę akcyjną, w której każdy inwestor ignoruje innych i zajmuje się wyłącznie własnymi interesami i zyskami. Każdy osobisty interes, bez względu na to, jak dziwaczny, jest równy innym.

 

Miejsce spotkania indywidualnej woli

W tym modelu społeczeństwo sprowadza się do tego, co filozof Alasdair MacIntyre nazwał „niczym innym jak miejscem spotkania indywidualnej woli”, „każda z własnym nastawieniem i preferencjami, postrzegająca świat wyłącznie jako arenę do osiągania własnej satysfakcji i interpretująca rzeczywistość jako szereg okazji do czerpania przyjemności”. Obecnie model ten stał się niemal obsesyjny. Współpraca jest jedynie środkiem do przetrwania. The New York Times cytuje biografa prezydenta Jona Meachama, który powiedział, że ma nadzieję, iż zabójstwo Kirka nie doprowadzi do zemsty, ale „przypomni nam, że musimy umieć żyć z ludźmi, których poglądami pogardzamy, nie uciekając się do przemocy”.

 

Nienawiść współistniejąca obok siebie nie jest społeczeństwem

Ta nienormalna sytuacja nie może być celem. Bariery ochronne lub prawa moralne, które utrzymywały porządek w wizji św. Augustyna, nie są już akceptowane. Zamiast tego decydujące znaczenie mają szalone popędy uzależniających namiętności. Zbliżanie do siebie ludzi, którzy gardzą swoimi poglądami, to przepis na przemoc. Co więcej, sytuacja, w której celebruje się współistnienie nienawiści, nie jest opisem społeczeństwa, ale domu wariatów, gdzie przemoc jest normą, a strażnicy i opiekunowie muszą nieustannie interweniować.

 

Liberalny kompromis

Przez długi czas liberalizm próbował znaleźć kompromis między pozostałościami społeczeństwa chrześcijańskiego według modelu św. Augustyna a nowoczesnością, która w imię liberalizmu wyzwoliła nieograniczoną wolność. Liberalizm przekształcił wartości moralne w osobiste opinie i wykluczył Boga z życia publicznego. Miał nadzieję, że uda mu się uciszyć siły chaosu poprzez stopniowe ześlizgiwanie się w kierunku nihilizmu.

 

Punkt zwrotny czy punkt krytyczny?

Śmierć Charliego Kirka udowodniła Ameryce, że ta uległość nie zadziałała. Osiągnięto skrajny punkt liberalizmu, w którym gniew niepohamowanej namiętności domaga się uporządkowania wolności, praw moralnych i wiary. Nie ma już odwrotu. Należy dokonać wyboru między dwoma symbolami i odpowiadającymi im modelami społecznymi. Czy Ameryka będzie dążyć do sytuacji, w której te skrajne miłości będą się nienawidzić? Czy też będzie narodem, w którym ludzie będą patrzeć dalej niż własny interes i celebrować rzeczy, które wspólnie kochają? To, jak rozwinie się ten konflikt w duszy Ameryki, przesądzi, czy naród stoi dziś na progu odrodzenia – czy upadku.

Źródło: tfp.org