Julio Loredo
Bolesne odejście Benedykta XVI przypomniało kilka niezwykłych faktów z jego długiego życia. W poprzednim artykule odkryliśmy jeden: był on pierwszym wysokim hierarchą Kościoła, który w historycznym wywiadzie z Vittorio Messorim pt. „Raport o stanie wiary” dokonał obszernego potępienia tak zwanego kryzysu posoborowego. W tym samym artykule pokazaliśmy również, że rozterki wyrażone przez ówczesnego prefekta Kongregacji Nauki Wiary nie były nowe. Plinio Corrêa de Oliveira wyraził je już czterdzieści lat wcześniej w swojej książce „W obronie Akcji Katolickiej”, opublikowanej w 1943 roku, osiemdziesiąt lat temu.
>>Przeczytaj: Główny bohater życia Kościoła
To, że w Kościele panuje głęboki kryzys jest niestety oczywistym faktem. Wszyscy współcześni papieże mówili o tym: od potępienia „dymu szatana, który przeniknął do świątyni Bożej” przez Pawła VI w 1972 r. aż po porównanie Kościoła do „szpitala polowego po bitwie” przez papieża Bergoglio w 2013 r. Kryzys ten widoczny jest w 360 stopniach: od spadku powołań kapłańskich (zmniejszonych o 70%) po załamanie frekwencji na niedzielnej Mszy św. (spadek w niektórych krajach poniżej 4%).
Zwyczajowo mówi się o „kryzysie posoborowym”, który wybuchł po Soborze Watykańskim II (1962-1965). Dyskusja, czasami w bardzo ostrym tonie, dotyczy tego, czy kryzys ten jest konsekwencją wdrożenia Soboru, czy też wynikiem jego błędnej interpretacji. W obliczu dzisiejszego kryzysu w Kościele zwyczajowo ustala się Sobór jako punkt zwrotny, do tego stopnia, że często dokonuje się podziału między Kościołem „przedsoborowym” a Kościołem „posoborowym”, jak gdyby były to dwa różne Kościoły.
Z drugiej strony, gdy mamy do czynienia z powstaniem grup „tradycjonalistycznych”, zwykle uważa się, że reakcja przeciwko Novus Ordo Missae (łac. „Nowy porządek Mszy”) we wczesnych latach 70. stanowiła punkt narodzin lub przynajmniej konsolidacji tego ruchu.
Obie te tezy są niedokładne.
Kto uważnie bada „kryzys posoborowy”, nie może nie zauważyć odrodzenia modernistycznej herezji z pierwszej połowy XX wieku, w tym Nouvelle Théologie i „ruch liturgiczny”[1]. Innymi słowy, korzenie tego kryzysu sięgają co najmniej stu lat wstecz. W tym świetle Sobór jawi się, jeśli już to jako konsekwencja i punkt odbicia tego kryzysu, a na pewno nie jako jego źródło.
Z drugiej strony reakcje na kryzys mają również znacznie starszą historię. „W obliczu nowych heterodoksyjnych tendencji, które zaczęły się rozprzestrzeniać w Kościele, pierwszy głos alarmu popłynął z Ameryki Łacińskiej” - pisze prof. Roberto de Mattei w swojej książce o Soborze[2]. Powołuje się on na opublikowaną w 1943 r. pracę Plinio Corrêa de Oliveiry „W obronie Akcji Katolickiej”, która stanowi właśnie pierwsze kompleksowe potępienie rodzącego się wówczas kryzysu w Kościele[3].
Przywódca kongregacji mariańskich w 1940 r. prof. Plinio Corrêa de Oliveira został mianowany Przewodniczącym Archidiecezjalnej Junty Akcji Katolickiej w São Paulo. Z tego obserwatorium natychmiast zauważył, że w Kościele i wśród katolickich świeckich działają tendencje, które prowadzą ich w diametralnie odmiennych kierunkach od tych, które zawsze obowiązywały.
Aby powstrzymać tę infiltrację, w 1943 r. napisał książkę „W obronie Akcji Katolickiej”. Praca ta stanowi pierwsze szeroko zakrojone obalenie postępowych błędów, które pojawiały się w kręgach katolickich.
Książka wywołała ogromną polemikę. Biskupi, księża i świeccy wypowiedzieli się zarówno za, jak i przeciw książce-bombie. Autor cieszył się jednak autorytatywnym poparciem. Przedmowę napisał nuncjusz apostolski w Brazylii, a później kardynał Benedetto Aloisi Masella. To toku polemiki po stronie prof. Plinio Corrêa de Oliveiry, stanęło dwudziestu biskupów i liczni przełożeni zakonni.
W końcu, autor otrzymał list aprobaty z Rzymu, napisany w imieniu Piusa XII przez ks. Giovanbattistę Montiniego, ówczesnego substytuta w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej: „Jego Świątobliwość cieszy się wraz z Panem, ponieważ potrafił Pan zilustrować i z przenikliwością i jasnością bronić Akcji Katolickiej, o której Jego Świątobliwość posiada pełną wiedzę i którą bardzo sobie ceni”.
Wbrew pozorom książka trafiła w sedno. „Książka ta – według bp. Geraldo de Proença Sigauda – „była okrzykiem alarmowym i drastycznym lekarstwem. Jako okrzyk alarmowy powstrzymał tysiące wiernych od poddania się w dobrej wierze błędom i nadużyciom liturgicyzmu, który nacierał jak fala powodziowa. (…) W obronie Akcji Katolickiej była książką-łaską. [4]
Historia potem potwierdziła prorocze napomnienia Plinia Corrêa de Oliveiry. Wystarczy przypomnieć, że tak zwana „teologia wyzwolenia” – bardzo modna dziś za papieża Franciszka – narodziła się w kręgach latynoamerykańskiej Akcji Katolickiej jako bezpośrednie ujście dla tendencji potępionych przez brazylijskiego przywódcę katolickiego.
Przypisy:
[1] Aby zapoznać się z historyczno-doktrynalną analizą genezy i rozwoju tych błędów, zob. Julio Loredo, Teologia della liberazione: un salvagente di piombo per i poveri, Cantagalli, Siena 2013.
[2] Roberto de Mattei, Il Concilio Vaticano II. Una storia mai scritto, Lindau, Turyn 2010, s. 83.
[3] Plinio Corrêa de Oliveira, W obronie Akcji Katolickiej, Ave Maria, São Paulo 1943.
[4] Dom Geraldo de Proença Sigaud, Um livro que foi uma graça para o Brasil, "Catolicismo", n. 150, czerwiec 1963.