Tę historię powinien znać każdy katolik!

Tę historię powinien znać każdy katolik!

„Chrześcijanie potrzebują dziś ducha Wandei, aby sprzeciwić się ateizmowi i walczyć dla Boga”.

Kard. Robert Sarah

„Wandea. Zwycięstwo albo śmierć”. Pierwszy kinowy film o powstaniu w Wandei 29 grudnia zadebiutował w Polsce. 

„Wandea. Zwycięstwo albo śmierć” to nakręcona z rozmachem epicka opowieść o wielkim powstaniu ludowym przeciwko terrorowi rewolucji francuskiej, prześladowaniu duchowieństwa i Kościoła, w obronie tradycji i wiary katolickiej oraz tego co najważniejsze – Najświętszej Mszy Świętej.

źródło: Rafaelfilm.pl

Jest rok 1793. Brutalna rewolucyjna tyrania krwią spod gilotyny znaczy i buduje „nową Francję”. Zabito króla, zwolenników monarchii, tysiące księży i wiernych, ale czterech na pięciu straconych pochodziło ze stanu trzeciego, czyli „ludu francuskiego”, w imię, którego podobno wybuchła i toczyła się rewolucja. Trzy wielkie hasła rewolucji: wolność, równość, braterstwo, brzmią jak ponury żart. Wiosną 1793 roku lud francuski z Wandei mówi „dość”. Wybucha powstanie, stworzona zostaje Armia Katolicka i Królewska, a na jej sztandarach widnieje Najświętsze Serce Pana Jezusa… Wizerunek ten do dziś stanowi symbol i słusznie otaczany jest szacunkiem przez francuskie środowiska katolickie i tradycyjne.

Głównym bohaterem filmu jest legendarny François de Charette, młody, choć już od czterech lat emerytowany oficer dawnej Królewskiej Marynarki Wojennej. Wandejscy chłopi niemal siłą wzywają go do objęcia dowództwa powstania. Niechętny początkowo oficer w najbliższych miesiącach okaże się nie tylko sprytnym strategiem wojskowym, lecz także stanie się charyzmatycznym przywódcą i budowniczym bohaterskiej, wolnościowej, oddanej idei i gotowej na wszystko armii powstańczej.

„Wandea. Zwycięstwo albo śmierć” odkrywa niesłusznie pokrytą kurzem kartę historii. Jest hołdem dla dzielnego ludu wandejskiego, który dla obrony wolności i wiary poświęcił życie. Zemsta rewolucji była bowiem okrutna, a eksterminacja nie tylko mężczyzn, lecz także dzieci, kobiet, starców po upadku powstania nazywana jest pierwszym ludobójstwem w historii. W 1984 roku Jana Paweł II beatyfikował 99 męczenników wandejskich z Angers zamordowanych z nienawiści do wiary. Historia dzielnych i wiernych Bogu powstańców wandejskich jest symboliczna.

Polska premiera filmu „Wandea. Zwycięstwo albo śmierć” miała miejsce dokładnie w 350. rocznicę objawień Najświętszego Serca! Powstańcy wandejscy umieścili na sztandarach symbol Najświętszego Serca Jezusa, którego kult rozpowszechnił się we Francji dzięki objawieniom, jakich doznała św. Małgorzata Alacoque.

Źródło: rafaelfilm.pl

Na film „Wandea. Zwycięstwo albo śmierć” przeznaczono naprawdę bardzo niski budżet!

Porównując, gdy na bluźnierczy i świętokradczy film „Benedetta” przeznaczono 24,3 mln $ (wg. IMBD), na film o powstaniu w Wandei przeznaczono jedynie 3,5 mln € (wg. cine-directors.net).

Jeśli nie wiesz, czy w Twoim kinie wyświetlany jest ten film, lub chcesz zrobić coś, aby był wyświetlany, jest to możliwe.

Wchodząc na stronę internetową:

https://rafaelfilm.pl/wandea-zwyciestwo-albo-smierc/#lista-kin


źródło: Rafaelfilm.pl

źródło: Rafaelfilm.pl

Wandejczycy nosili krzyże i wizerunki Najświętszego Serca jako znak lojalności. Duch gorliwości został w nich zaszczepiony w dużej mierze dzięki św. Ludwikowi Marii de Montfort, który wyróżniał się w szerzeniu nabożeństwa do Najświętszej Maryi Panny, Różańca i Najświętszego Serca zaledwie sto lat wcześniej.

Jubileuszowy rok 350. rocznicy objawienia Najświętszego Serca w Paray-le-Monial to doskonały moment, aby obejrzeć film, który od 29 grudnia 2023 r. wyświetlany jest na ekranach polskich kin.

Kardynał Robert Sarah zachęca, aby brać przykład z postawy wandejskich powstańców i męczenników, którzy porzucili wszystko nie w obronie własnych interesów, lecz dla Boga.

A dziś – pytał kard. Sarah – któż powstanie, by [walczyć] dla Boga? Któż się ośmieli zmierzyć ze współczesnymi prześladowcami Kościoła? Któż się odważy, nie mając innej broni jak różaniec i Najświętsze Serce, przeciwstawić współczesnym kolumnom śmierci, którymi są relatywizm, obojętność i pogarda dla Boga? Któż powie, że jedyną wolnością, za którą warto umierać, jest wolność wiary?