Rafał Topolski | 26/06/2025
Czy rozdawanie medalików ukraińskim żołnierzom jest powodem do wściekłości?
Rozdaliśmy już setki tysięcy medalików obrońcom Ukrainy. To wielka radość, że wielu katolików oraz ludzi dobrej woli dołączyło do tej duchowej krucjaty. Ta akcja przypomina, że człowiek ma duszę, a Bóg może realnie działać w doczesnym świecie.
Nie tylko ciało. Człowiek ma duszę!
Podczas prowadzenia tej kampanii wśród laickich mediów byliśmy oblewani szyderstwami. Padały absurdalne zarzuty:
„Kawałki tworzywa”,
„Chcecie żerować na ludzkiej tragedii?”,
„Walczy się bronią, nie medalikiem”...
Oczywiście, że na wojnie potrzeba leków, żywności, broni. Wszyscy to wiemy. Ale czy to znaczy, że mamy zapomnieć o najważniejszym – o duszy człowieka, jego wiecznym przeznaczeniu i duchowej walce, którą toczy każdy żołnierz?
Czy naprawdę tak trudno zrozumieć, że medalik na piersi żołnierza to znak nadziei, siły, a często ostatnia linia kontaktu z Bogiem w obliczu śmierci?
Błogosławieństwo duchowe dla całej Ukrainy
Relacjonowaliśmy moment, gdy w Kijowie Zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, Wielce Błogosławiony Światosław Szewczuk, w obecności kapelanów wojskowych poświęcił milion medalionów Najświętszej Maryi Panny, Matki Bożej Zarwanickiej i św. Michała Archanioła.
To nie była tylko ceremonia – to było duchowe zbrojenie się narodu.
Medaliki zostały wysłane na front, do szpitali i placówek edukacyjnych. Trafiały do patrzących śmierci w oczy. Zostały wyprodukowane dzięki ofiarności katolików z całego świata – świeckich wiernych, broniących ideałów Tradycji, Rodziny i Własności (TFP).
Po jednej stronie medalu widnieje ikona Matki Bożej, po drugiej – święty Michał Archanioł, patron niebieskich zastępów, opiekun Kijowa i obrońca Ukrainy w walce o prawdę i dobro.
To nie tylko kawałek metalu – to tarcza duchowa, znak nadziei i wierności Bogu.
Bóg daje siłę. Historia to potwierdza
Historia pokazuje, jak ważny w walce jest wymiar duchowy. Przypomnijmy tylko dwa przykłady:
- 1655, Jasna Góra – o. Augustyn Kordecki organizował procesje z Najświętszym Sakramentem i błogosławił kule armatnie w czasie obrony przed protestantami. Efekt? Zwycięstwo!
- Hiszpania, wojna domowa 1936–1939 – środowiska lewicowe najbardziej bały się tych żołnierzy, którzy tuż przed walką przystępowali do Komunii Świętej. Dlaczego? Bo nieustraszony żołnierz z Bogiem w sercu to potęga.
Żywe świadectwa: Pan Bóg chroni!
Na potwierdzenie słuszności tej akcji pragniemy podzielić się otrzymanymi świadectwami:
12 maja 2025 – Halina Moroż, wolontariuszka z Dniepru:
„Wplatam nasze Boże medaliki w bransolety. Dziękuję Bogu i dobroczyńcom – bezgraniczna wdzięczność od matki wojownika za ochronne medaliony!
Z pięciu chłopaków, którzy byli na ciężkiej misji bojowej, tylko jeden nie ucierpiał. On nosił medalik! Czterech zostało rannych, co bardzo mnie smuci. Po tym zdarzeniu napisali do mnie i poprosili o więcej medalików. Pan Bóg chroni”
11 maja 2025 – Ludmyła Sirczenko, wolontariuszka z Odessy:
„Dziękuję darczyńcom za modlitewniki i medaliki! Na wojnie nawet niewierzący zaczynają wierzyć w Bożą ochronę! Obrońca ze 116. brygady – przed wyjazdem do Pokrowska po urlopie – dostał medalik. Był bardzo wdzięczny, wysłuchał historii o cudach ocalenia. Następnego dnia pojechał na front. Po jego wyjeździe podeszła do mnie żona i powiedziała: Dziękuję! Szczerze mówiąc, byłam zaskoczona, jak Roma je wziął. Z wdzięcznością. Bo wcześniej nie wierzył ani w Boga, ani w nic... Pan Bóg chroni.”
Szatan się boi. I dlatego atakuje
Nie mamy wątpliwości – kiedy katolicy modlą się za żołnierzy, rozdają medaliki, wspierają duchowo i przypominają o Bożej interwencji – całe piekło zawyje.
I już zawyło. Bo coraz więcej ludzi się budzi.
Niech św. Michał Archanioł i Matka Boża Zarwanicka wspierają każdego żołnierza, który stanie do walki z najeźdźcą – z medalikami, z modlitwą i z wielką odwagą w sercu.