Narodzenie Najświętszej Maryi Panny

Narodzenie Najświętszej Maryi Panny

Upłynęło wiele dni, zanim Bóg wreszcie ukończył arcydzieło Swego stwórczego aktu. Przez dziewięć miesięcy dusza Maryi nadawała formę Jej dziewiczemu ciału i zbliżała się godzina Jej szczęśliwych narodzin. Gdy duszne palestyńskie lato zbliżało się ku końcowi, łagodniejące słońce zalewało obfitymi potokami złotego światła bujną równinę Samarii, gdzie w bogatych sadach dojrzewały jesienne owoce. Pewnego wspaniałego wrześniowego dnia, gdy przyrodę zdobiło promieniste piękno, w bielejącym murami mieście Nazaret na świat przyszła Najświętsza Dziewica.

Prawdopodobnie narodziła się w tym samym domu, w którym później dokona się wielka tajemnica Wcielenia Bożego i gdzie pracując i modląc się Jezus spędzi większość swojego dzieciństwa i swojej młodości. Aniołowie nie ogłosili nadejścia chwalebnej Królowej hymnami radości, tak jak później ogłoszą narodziny Zbawiciela. Niewidzialni dla oka śmiertelników, aniołowie uważali za swój zaszczyt objęcie straży przy skromnej kołysce, nad którą z miłością pochylali się święty Joachim i święta Anna. Proroctwo Izajasza się wypełniło. Z korzenia Jessego, po upływie dziesięciu wieków, wyrośnie nowa gałąź. Na tej samej gałęzi po kilku zaledwie latach zakwitnie odwieczny Kwiat, Wcielone Słowo.

Jej Boży Syn wkrótce pojawi się przedstawiając sobą nowy świt nadziei nad światem pogrążonym od czterech tysięcy lat w ciemnościach bólu i śmierci.

Królowa Nieba

Dzień narodzin Królowej Niebios zalicza się do najpiękniejszych w historii, gdyż ogłaszał on potępionej ludzkości z dawna wyczekiwany czas wyzwolenia.

Upamiętniając to wspaniałe wydarzenie Kościół wybucha entuzjazmem: „Twe narodziny, O Dziewicza Matko Boża – śpiewa Kościół w swojej liturgii – głoszą radość całemu światu” – Nativitas tua, Dei Genitrix Virgo, gaudium annuntiavit universo mundo.

Rzeczywiście, zdajemy się zapominać, w jak straszliwej rozpaczy pogrążony był świat przed przyjściem Chrystusa.

Grzech naszych pierwszych rodziców wydał owoc śmierci. Aż do przyjścia Zbawiciela, przekleństwo Wszechmogącego ciążyło na grzesznej ludzkości. Adam zjadł zakazany owoc w szalonej nadziei, że stanie się podobny do Boga.

Ze straszliwą ironią Bóg pozbawił go wspaniałych przywilejów i zdegradował do skrajnej niedoli. W ten sposób starożytny świat został zbudowany na ucisku słabych i braku poszanowania dla ludzkiej godności. Większa część ludzkości była poddana udręce niewolnictwa.

Nawet Rzym, dumny nosiciel cywilizacji, uważał rzesze swoich niewolników za ogromne stado przeznaczone na rzeź. Tak naprawdę panowie mieli prawo wysyłać swoich niewolników na śmierć tylko dla swojej rozrywki. Wytworni patrycjusze z cesarskiego miasta używali czasem tych biednych dusz jako pokarmu dla hodowanych przez siebie morskich węgorzy. Nic nie syciło tak ich obżarstwa, jak smakowite morskie węgorze, podtuczone na ludzkiej krwi.

Cierpienia dusz były coraz dotkliwsze. Adam przypuszczał, że może obejść się bez Boga i niewdzięcznie odrzucił swego Suwerennego Dobroczyńcę. Bóg, w zamian, wycofał się od swego stworzenia. Nie opuścił jednak całkowicie ludzkości, ale przemawiał do niej w rzadkich odstępach czasu, zapowiadając przyszłe przyjście dziewicy, która zmiażdży głowę węża pod swoją niepokalaną piętą. On wzbudził proroków spośród ludzi, lecz sam ukrył się w swym nieprzystępnym świetle.

Ponadto, Pan dopuścił do tego, aby źródło łaski ustało całkowicie. Nie odmawiał swego przebaczenia skruszonemu grzesznikowi, udzielając go pod jedynym warunkiem doskonałej skruchy. Mimo to, pośród pokus ciała i przy braku hojnej duchowej pomocy dostępnej nam teraz, najsłabsze dusze wpadały tysiącami do piekielnej czeluści.

Biedni ludzie z dawnych czasów! Dotkliwie odczuwali swą słabość i bezbronność i poszukiwali w niezmiernym bólu jakiegoś sposobu zyskania nadprzyrodzonego wsparcia w swej biedzie. Bóg, Byt duchowy, wymyka się prymitywnym zmysłom ludzkim, więc ludzie tworzyli sobie bożki, w których pokładali swe największe nadzieje. Niestety! Posągi te były głuche i nie słyszały rozdzierającego serca krzyku wynikającego z czterdziestu wieków cierpienia.

Jednak ten straszny koszmar, w którym walczy ludzkość, rozprasza się, jak gęsta nocna mgła przed słodkim światłem poranka. Kwadrans wieczności wyznacza godzinę swego nieskończonego miłosierdzia. Narodziny Maryi rozpoczynają dzieło Odkupienia. W swej kołysce Matka Zbawiciela rozświetla opuszczoną ziemię łaską swoich pierwszych uśmiechów. Wkrótce pojawi się Jezus i swą drogocenną Krwią zmaże wyrok naszego potępienia. Świat, który tyle wycierpiał, wreszcie będzie rozkoszował się radością wolności i pokoju. Niewolnictwo zostanie wszędzie zniesione, a ludzka godność będzie odtąd szanowana. Niczym wartkie strumyki, łaski wytrysną w obfitości z sakramentów. Musimy tylko do nich przystąpić i czerpać z nich – bez ograniczeń – przebaczenie, odwagę i życie wieczne.

Bóg, który ukrył się w raju, zstąpi na ziemię i nigdy nie porzuci ludzkości. Po Wniebowstąpieniu nasz Pan pozostanie wśród nas pod zasłona eucharystyczną aż do końca świata, kiedy to Rzeczywista Obecność opuści zniszczone tabernakula. Chrystus wówczas będzie w sposób widzialny królował nad chwalebnymi duszami zmartwychwstałych wybranych. Takie są wspaniałe radości ogłaszane narodzinami Maryi. „Twe narodziny, O Dziewicza Matko Boża głoszą radość całemu światu”

Narodziny Najświętszej Dziewicy

Narodziny Najświętszej Dziewicy były więc jednym z najważniejszych wydarzeń w historii.

Przyjrzyjmy się teraz, w jaki sposób te narodziny zostały przyjęte i wynieśmy z tych rozważań lekcję, która przyniesie korzyść naszemu życiu wewnętrznemu. Święci Ojcowie Kościoła wyrażają wpływ narodzin Niepokalanej Dziewicy na niewidzialny świat, opisując niebiosa ogarnięte niezwykłym podziwem. Aniołowie nie potrafili odnaleźć stosownych słów pochwały, by wyrazić uznanie dla cudownej Trójcy Świętej za stworzenie Tej, która była umiłowaną Córką Ojca i która stanie się Matką Słowa Wcielonego i Oblubienicą Ducha Świętego. Nie nużył ich też podziw dla piękna ich Królowej. Błogosławione duchy, które radują się nawróceniem jednej duszy, radowały się widząc zjawienie się pewnej Ucieczki grzesznych. Wiedzieli, że Maryja pewnego dnia stanie się Bramą Niebios, która nigdy nie odmówi wejścia do wiecznego królestwa tym, którzy przywołają Ją z ufnością. Ojcowie zauważają również ogromne westchnienie ulgi sprawiedliwych w otchłani, zmarłych od początku świata, a także wściekłość demonów w piekle, które widziały zbliżający się koniec ich tyrańskiego panowania.

Jak przyjęto na ziemi narodziny Maryi, które zachwyciły niebo i przeraziły upadłych aniołów? Narodzinom świętego Jana Chrzciciela kilka lat później towarzyszyły cuda, wywarły wrażenie na ludowej wyobraźni. Mieszkańcy Judei pytali z podziwem: „Jakie będą losy tego dziecka, którego przyjście na ten świat jest witane tak wieloma cudami? Kim zatem będzie to dziecko?”. Wspaniała misja Maryi znacznie przewyższała misję Zwiastuna. Jednak nic nadzwyczajnego nie wskazywało tłumom, że Ta, która została obiecana grzesznemu człowiekowi tuż po upadku i którą zapowiadali prorocy w ciągu wieków, się narodziła. W rzeczywistości Niepokalana Dziewica narodziła się wśród powszechnej obojętności.

Według pewnych tradycji, nikt w małym miasteczku Nazaret, gdzie mieszkali święci Joachim i Anna, nikt nie zwrócił uwagi na nowe przybycie. Chociaż w Jej żyłach płynęła krew Dawida, Jej rodzina utraciła starożytną świetność. Któż zważał na tych zubożałych ludzi?

Anna i Joachim byli przez wiele lat bezdzietni, ale Pan w końcu wysłuchał ich modłów. Postrzegali swoją córkę, Maryję jako miarę niebiańskiej dobroci, jaką im Bóg okazał. Praktycznie jednak nie zdawali sobie sprawy w rzeczywistości z tego, jakimi prawdziwymi skarbami Najwyższy obdarzył duszę ich dziecka. Nie potrafili sobie wyobrazić cudu Niepokalanego Poczęcia. Nie uświadamiali sobie, że to Matka Odkupiciela leży w ich kochających ramionach.

Ówcześni Żydzi byli pogrążeni w zniechęceniu. Od lat nie słyszano głosu proroków. Utraciwszy swą polityczną wolność, wierzyli, że Opatrzność ich porzuciła. I to właśnie wówczas ukryte dzieło nieskończonego Miłosierdzia dokonało się pośród nich.

Fakty mówią same za siebie i uczą nas oczywistej lekcji. Oby niedostrzeżenie narodzin Matki Bożej nauczyło nas lekceważyć ludzką wielkość! Zachowujmy chrześcijańską perspektywę obojętności wobec ulotnych marności, które sam Chrystus odrzucił przy narodzinach swojej Matki. Gdyby były one ważne, z pewnością nie odmówiłby ich swojej Rodzicielce.

Niepokalana Matka

Ta wielka tajemnica uczy nas również, by nigdy nie upadać na duchu. Niepokalana Matka przyszła na świat w czasie, gdy Żydzi utracili nadzieję. Rzeczywiście, myśleli, że wszystko jest stracone. Czerpmy korzyść z tej lekcji. Często ulegamy zniechęceniu, kiedy – wzywając niebiosa o wsparcie – nasza prośba nie zostaje natychmiast wysłuchana. Czasami Bóg czeka, aż znajdziemy się na skraju przepaści, nim wyciągnie swą miłosierną dłoń. A więc nie zniechęcajmy się i nie ustawajmy w modlitwie! Wszechmocny wkroczy w tej właśnie chwili, kiedy będziemy się uważać za całkowicie porzuconych. Jeśli będziemy mieć ufność – nieograniczone zapasy ufności – zostaniemy sowicie wynagrodzeni!

Święty Tomasz z Villanuevy wyjaśnił w jednym z kazań, że Maryja jest niebiańską jutrzenką nie tylko dla świata, ale przede wszystkim dla każdej pojedynczej duszy. Przypominał on wspaniałą prawdę, jakiej uczyła tradycja katolicka, że dusza przepełniona nabożeństwem do Najświętszej Panny niesie w swym wnętrzu znak przeznaczenia. Czy mocno pragniecie zbawienia, które uchroni was przed ostatecznym potępieniem? Zatem wiernie oddawajcie cześć Maryi. Czy pragniecie zapewnić zbawienie tym, którzy są wam drodzy? Pozyskajcie od nich obietnicę, że każdego dnia będą odmawiać jakąś modlitwę do Maryi.

Tradycja katolicka stwierdza, że sługa Matki Bożej nie zginie: Servus Mariae non peribit. Będzie na zawsze wyśpiewywać miłosierdzie Jezusa i Jego Przenajświętszej Rodzicielki.

 

Ks. Raymond de Thomas de Saint-Laurent