Niedawno w The Guardian ukazał się artykuł opisujący „wystawę” duńskiego „artysty” Jensa Haaninga. Wystawa w Kunsten Museum w Aalborg w Danii składała się z dwóch pustych płócien zatytułowanych „Take the Money and Run” (pol. bierz pieniądze i uciekaj). Aby przygotować wystawę, muzeum pożyczyło panu Haaningowi 532 000 koron (około 310 000 złotych). Muzeum zapłaciło również artyście „honorarium” w wysokości 40 000 koron (około 23 400 złotych).
Sztuka nowoczesna czy staroświeckie oszustwo?
Kiedy ramy zostały dostarczone do muzeum, personel faktycznie umieścił „dzieła sztuki” na ścianach. Dopiero później osoby odpowiedzialne zdecydowały się pozwać pana Hanninga do sądu, uznając, że rzeczywiście wziął pieniądze i uciekł. Sąd zdecydował, że muzeum powinno odzyskać pożyczkę, ale artysta zatrzymał honorarium.
Haaningowi udało się również nadać oszustwu marksistowski wydźwięk, twierdząc, że „Take the Money and Run” „kwestionuje prawa artystów i ich warunki pracy w celu ustanowienia bardziej sprawiedliwych norm w przemyśle artystycznym”. Praca reprezentowała bunt ludzi pracy przeciwko establishmentowi.
Pozostaje więc pytanie: czy pan Hanning postrzegał swoje puste ramy jako wartościowe, czy też używał ich do oszukiwania muzeum, otrzymując zapłatę za pracę, której nigdy nie wykonał? To pytanie ma głębokie znaczenie.
Nie każdy może wejść do muzeum i splądrować jego konto bankowe. Reputacja pana Hanninga jest taka, że Międzynarodowe Biennale Sztuki Współczesnej w Goeteborgu opisało go w 2017 roku jako „jednego z najbardziej znaczących i krytycznie zaangażowanych artystów swojego pokolenia”. Od lat 90. Haaning stworzył szereg konceptualnych dzieł sztuki, które w połączeniu ze sobą stanowią ostre odzwierciedlenie złożonego i zmieniającego się społeczeństwa na Zachodzie. Są to prace, które wymagają debaty na temat sekularyzacji, w tym powiązanych tematów migracji, przesiedleń, równości płci, nacjonalizmu i wolności słowa.
Definiowanie (celowych) niejasności
Dla tych, którzy szanują tradycyjne idee prawdy, dobra i piękna, ciężka retoryka, taka jak ta używana przez Göteborg, jest raniąca. Niewiele postaw jest tak irytujących, jak te prezentowane przez „nowoczesnych artystów” i ich zwolenników. Słowa i postawy za nimi stojące próbują przekazać mądrość, której mówcy nie posiadają. Sztuka nowoczesna jest językiem samym w sobie, zaprojektowanym w celu oddzielenia oświeconych od prostego ludu, który odmawia przyjęcia ich pseudofilozoficznej postawy. W tym artykule terminy „sztuka nowoczesna” i „sztuka abstrakcyjna” są traktowane jako synonimy.
W swojej książce Visual Thinking Rudolph Arnheim zdefiniował sztukę abstrakcyjną jako „język wizualny”, który wykorzystuje kształt, formę, kolor i linię do tworzenia obrazów, które „istnieją w pewnym stopniu niezależnie od wizualnych odniesień w świecie”. Innymi słowy, artysta nie próbuje przedstawić niczego, co faktycznie istnieje - lub kiedykolwiek istniało.
Chociaż niektórzy historycy sztuki uważają takie dziewiętnastowieczne szkoły sztuki jak romantyzm i impresjonizm za prekursorów, sztuka abstrakcyjna jest przede wszystkim dwudziestowiecznym ruchem, który trwa do dziś.
Co to znaczy?
Kwestie związane ze znaczeniem dzieła sztuki rodzą dwa główne pytania. Po pierwsze, czy obraz powinien być tak niejasny, że dwie równie inteligentne i poinformowane osoby mogą nie zgadzać się co do jego przesłania? Po drugie czy jakikolwiek obraz bez jasnego przesłania można zaklasyfikować jako piękny?
Podczas oglądania sztuki współczesnej jeden widz często dostrzega znaczenia, które umykają innym. Takie błędy dobrze pasują do narracji, która brzydzi się jakimkolwiek poczuciem obiektywnej prawdy. Ty widzisz to po swojemu, a ja po swojemu. Kto może powiedzieć, czy któryś z nas widzi obraz dokładnie? Twoja „prawda” jest tak samo dobra jak moja.
Taka teza jest z natury sprzeczna z chrześcijańskim poglądem na świat. Encyklopedia katolicka pięknie definiuje prawdę. „Każda istniejąca rzecz jest prawdziwa, ponieważ jest wyrazem idei, która istnieje w umyśle Boga i jest niejako wzorem, według którego rzecz została stworzona lub ukształtowana”. Encyklopedia rysuje następnie związek między Bogiem a artystą. „Tak jak ludzkie dzieła - katedra, obraz lub epos - są zgodne z ideami architekta, artysty lub poety i ucieleśniają je, tak też, tylko w doskonalszy sposób, stworzenia Boże są zgodne z ideami Tego, który daje im byt i ucieleśniają je”.
Czy sztuka nowoczesna może być piękna?
Jednak przesłanie sztuki abstrakcyjnej jest z definicji niejasne. Jako taka nie może służyć żadnemu celowi, ponieważ nie ma jasnej prawdy lub idei, na którą wskazuje.
Czy takie dzieło sztuki może być piękne, nawet jeśli jego znaczenie jest niejasne? To pytanie wprowadza nas w obszar estetyki. We współczesnym świecie estetyka jest błędnie uważana jedynie za osobisty gust, jak w często cytowanym zdaniu: „Piękno jest w oku patrzącego”.
Zdanie to zakorzeniło się we współczesnym umyśle tak głęboko, że jest akceptowane jako prawdziwe przez ogół populacji, w tym niestety przez wielu chrześcijan. Sentyment stojący za tą frazą jest jednak jednym z tych kłamstw, które nigdy nie stają się prawdą, pomimo swojej popularności lub liczby powtórzeń. Jego źródłem jest powieść z 1878 roku. Powtarza ona zdanie szkockiego filozofa z czasów tak zwanego Oświecenia, Davida Hume'a: „Piękno w rzeczach istnieje jedynie w umyśle, który je kontempluje”.
Poszukiwanie prawdziwego piękna
Podstawa prawdziwej estetyki i rzeczywistego piękna nie zależy od niczego tak ulotnego i zawodnego jak ludzka opinia. Według Encyklopedii Katolickiej są to ideały, które „kochają wielkie tematy, wzniosłą koncepcję, monumentalne wykonanie; szukają boskości i duchowości we wszystkich rzeczach”.
W istocie poszukiwanie piękna jest jednym z elementów poszukiwania Boga: im bardziej podobny do Boga jest przedmiot, tym piękniejszy się staje. Dlatego często celowa brzydota sztuki abstrakcyjnej jest odrzuceniem samego Boga.
Współczesny świat rozkoszuje się podważaniem jakiejkolwiek wiary w Boga. To świat pustych płócien.
Źródło: www.tfp.org