fot: Wikipedia
John Ritchie
Jeśli staniesz w obronie zasad moralnych, w końcu zostaniesz oskarżony o „osądzanie”. Dla większości postmodernistycznych lewicowców jedynym grzechem, który wciąż się liczy, jest osądzanie. Jedynym złem jest przekonanie, że coś może być złe.
Ale czy osądzanie naprawdę jest grzechem? Kiedy jest to złe? I jak odpowiedzieć na zarzut „nie osądzaj”?
Krótka odpowiedź jest prosta.
Powiedz: „Jeśli osądzanie jest zawsze złe, jak twierdzisz, to osądzanie mnie, że osądzam musi być złe, prawda?”.
Ale lewicowcy traktują wybiórczo Pismo Święte. Cytują fragment „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni” (Mt 7, 1), ale ignorują jego kontekst. W tym samym rozdziale Pan Jezus nakazuje nam osądzać: „Strzeżcie się pilnie fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w odzieniu owczym, a wewnątrz są wilkami drapieżnymi” (Mt 7, 15). Pan Jezus powiedział również: „Nie sądźcie według pozorów, ale sądźcie sądem sprawiedliwym” (J 7, 24).
Chociaż tylko Bóg zna i osądza ludzkie serca, możemy i powinniśmy osądzać czyny zgodnie z prawym rozumem i Prawem Bożym.
Wielki katolicki uczony, o. Cornelius a Lapide, S.J., wyjaśnia, że osądzanie staje się grzeszne, gdy jest pochopne, złośliwe, zazdrosne i obraźliwe – a są to wady obrzydliwe dla miłości i sprawiedliwości oraz „dla samego Boga, którego urząd sądzenia jest uzurpowany”. Jeśli mamy złą opinię o naszym bliźnim, wyrządzamy mu krzywdę i „odbieramy mu dobrą sławę, jeśli pozwolimy, by ten osąd rozszedł się po świecie; reputacja jest bowiem wielkim dobrem, większym niż bogactwo”.
„Jeśli chodzi o te rzeczy, które są znane Bogu, a nieznane nam, osądzamy naszych bliźnich na nasze niebezpieczeństwo. O tym Pan powiedział: «Nie sądźcie». Ale co do rzeczy, które są jawnym i publicznym złem, możemy i powinniśmy osądzać i ganić, ale nadal z miłością, nienawidząc nie człowieka, ale grzech, nienawidząc nie chorego, ale chorobę. Gdyby bowiem jawny cudzołożnik, złodziej, nałogowy pijak, zdrajca nie byli sądzeni i karani, spełniłoby się to, co powiedział błogosławiony męczennik Cyprian: «Kto uspokaja grzesznika pochlebnymi słowami, podsyca jego grzech».”
Dlatego nie tylko osądzanie ludzkich czynów jest dozwolone, ale także napominanie grzesznika jest duchowym dziełem miłosierdzia. Jako katolicy powinniśmy zawsze mówić prawdę z miłością.